niedziela, 3 sierpnia 2014

Kolaże, kolaże... :)

           Jakiś czas zajęło mi zastanawianie się, jaką recenzję napisać i przypomniałam sobie, że przecież mam w posiadaniu świetny (moim zdaniem) tomik :) Skoro prowadzimy grupę poetycką – niech będzie poezja ;p

Nawet, jeżeli ktoś nie czyta wierszy, bo nie przepada za poezją, albo za czytaniem w ogóle „Kolaże” Herty Muller mogą mu przypaść do gustu. Są one nie tyle do czytania, co do oglądania. Tytuł niezwykle trafiony, ponieważ całość stworzona jest ze słownych wycinanek z gazet, co stanowi podkreślenie suwerenności słowa. Takie „gazetowe słowo”, trochę przypominające anonimy, świetnie sprawdza się jako „słowo poetyckie”, przynajmniej w tym wykonaniu. Integralną częścią kompozycji są szkicowane czarnym tuszem postacie, do złudzenia przypominające „kafkowskie ludziki” w różnych pozycjach. Tak więc graficzna prezentacja jest tu równie istotna, co przekaz.

Trudno jednoznacznie określić te wiersze, napisać o kim, o czym opowiadają. Książka podzielona jest na dwie części i obie są równie…absurdalne, jak ich tytuły ;p Niech przykładem będzie taki wiersz:

w filiżance z chrząstki
ZAproponował mi
KAWĘ a była ona
czarna włos
kostki cukru biały ząb
no jasne .zaczęłam mieszać
on powiedział nie MIESZAJ fałszywie
            ty to całe lato wywrócisz
          
            Wiersze są dosłownie ruchome (dzięki swej konstrukcji), więc z każdego można „wyjąć” coś dla siebie. Osobiście szczerze przepadam za niekonwencjonalnymi rozwiązaniami i różnego rodzaju dziwactwami, dlatego może tak spodobał mi się ten tomik. A przy okazji można poćwiczyć język ;p
Nie ma co pisać o „Kolażach”, trzeba je obejrzeć. Tak więc miłego oglądania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz